Staję w prawdzie...

Jestem w fatalnym stanie.

W sensie... Dzisiaj jest mi lepiej. Nie wiem z czego to wynika. Zrobiłam sobie rytuał jajkowania. Wzięłam świeże jajko i przy zapalonej świety odbyłam medytację-manifestację.

Wyciągam wszystko, co nie moje. Oczyszczam siebie z tego, co mnie blokuje.

Jajkiem przesunęłam po całym ciele od głowy do stóp właśnie z tą manifestacją na ustach i w myślach. Poczułam się delikatnie lżej. Potem jajko wbiłam do szklanki z wodą i zostawiłam na 15 minut. 

Żółtko było solidne, duże i bez pęknięć. Z żółtka w dwóch miejscach zakłębiło się białko w postaci łagodnych chmurek. W jednym miejscu przy żółtku pojawiło się niewiele bardzo malutkich pęcherzyków powietrza. Całe jajo (i żółtko, i białko) cały czas znajdowało sie na dole szklanki. Było zatopione w wodzie "po szyję". Na powierzchni żółtka wytworzyła się siatka z białka. W ogóle żółtko było w białku, ale w środku to żółtko było jeszcze w jakiegoś rodzaju otoczce.


Według interpretacji nie ma powodów do niepokoju. Nie ciążą na mnie żadne klątwy, złe oko, żadne złorzeczenia. Jestem po prostu przytłoczona i zagubiona. Jestem w jakiś sposób energetycznie zatrzymana. Coś blokuje moją energię, coś blokuje moją prawdę. I faktycznie tak jest. Ludzie swoimi fałszywymi oczami postrzegają mnie w sposób, który jest fałszywy. Ciągle z tym walczę, ale im więcej wkładam wysiłku w to, żeby widzieli mnie oczami prawdy, tym bardziej odbierają mnie źle. Nie mogę również stanąć w prawdzie z samą sobą. Ludzie wokół mnie blokują moja prawdę, kiedy ją wypowiadam, kiedy staję we własnej obronie. Nie mam prawa stawiać granic i być asertywną. Ciągle ktoś mi mówi "nie możesz taka być, nie możesz się tak zachowywać, ktoś to musi zrobić". Te trudności w blokadzie energetycznej przejawiają się również w tym, że nie potrafię podejmować decyjzji, mam chaos w głowie, jestem przygnębiona (bardzo!) i kompletnie nie potrafię, nie umiem ruszyć do przodu. Coś mnie tłumi, coś mi nie pozwala wypowiadać słów, coś mi karze tłumić uczucia i blokuje moją kreatywność.

Doprowadziłam się do tego stanu, bo cały czas żyję, pracuję, funkcjonuję wbrew sobie. A jest to moja podstawowa wartość... Daje sobie złudzenie życia w sposób, który sobie wybrałam. Nie pozwalam sobie na rozpostarcie własnych skrzydeł.

Sama blokuję się energetycznie. Sama oddzielam się od siebie. Robię sobie krzywdę. 

Na dodatek pozwalam innym ludziom wchodzić we mnie i siać w moim życiu, siać we mnie spustoszenie. Owszem... Stawiam granice, ale robię to w zły sposób. Reaguję agresją, reaguję negatywnymi emocjami, które we mnie wchodzą, które mnie wewnętrzne wyżerają, oplatają moją głowę, moje kości i mną sterują.

Uświadomiłam sobie nie tak dawno (pewnie ze dwa dni temu), że mogłam siebie do tej pory pod względem moich talentów Gallupa okłamywać. Nie wiem czy to możliwe. Skąd takie przypuszczenia? 

Moje TOP 5 Talentów Gallupa diagnozowałam w 2022 roku. Wtedy wyniki były takie:

W roku 2024 rozszerzyłam test do 34 talentów. Chciałam siebie poznać. Całą.


Tylko, że dosłownie kilka dni temu natrafiłam na profilu linkedin na wypowiedź jednego coacha talentów gallupa na temat jednego z talentów. Ależ to we mnie zadźwięczało. Ależ to we mnie zarezonowało. Aż się w środku gdzieś zapiekłam.

" 🔸Masz w sobie głęboki głód znaczenia i rozwoju? 🔸 Chcesz, by to, co robisz, miało realny wpływ, było docenione, zauważone i inspirowało innych? 🔸 Zależy Ci na tym, by być postrzeganym jako ekspert, którego głos się liczy? 🔸 Szukasz uznania opartego na kompetencjach? 🔸 Lubisz podnosić poprzeczkę, robić rzeczy ambitne i wartościowe? 🔸 Praca z ludźmi na wysokim poziomie? Dla Ciebie to nie konkurencja, to motywacja do wzrostu? "

To było o talencie POWAŻANIE, który u mnie znajduje się na miejscu 16. Czy możliwe w ogóle jest to, że talent z połowy listy zasiałby w moim sercu takie spustoszenie? Poczułam, że ten opis jest kompletnie o mnie. A właściwie o tym, czego mi w tej chwili brakuje. WSZYSTKIEGO! 

Kolejne pytania... Czy możliwe, że coś się w tym moim układzie talentów zmieniło? Owszem... pracuję ze sobą na terapii z psychologiem, psychiatrą, coachem biznesu. Poświęcam mnóstwo czasu na to, żeby siebie poznać, zgłębić... Co się tutaj dzieje?

Rozmowa z Marcinem Fidzińskim (moim coachem biznesowym) sprzed kilku tygodni. 
"Uświadomiłam sobie, że za tą moją potrzebą rozwoju jest zakamuflowana potrzeba bycia kimś znaczącym w swoim życiu, robienia czegoś znaczącego. Uświadomiłam sobie, że rola, w której jestem w ogóle mi nie odpowiada, że to nie jest moje flow, że nie chcę tak żyć i nie chcę tak pracować, że to mnie unieszczęśliwia, że chcę czegoś większego dla siebie."

Rozmowa z Dyrektorem BHP jednej z dużych firm energetycznych (odbyta przez sesją z Marcinem): "Czasem trzeba robić rzeczy w tej roli, które są poniżej twoich kompetencji. Robisz to, bo chcesz. Czasem trzeba coś takiego rzucić pracownikowi, żeby ratować jego etat, ale... Jeśli czujesz, że to nie żre, że się nie możesz wykazać, że to robota, którą może robić ktoś z mniejszą kompetencją... To chyba masz odpowiedź na swoje pytanie. Rozwijaj się".

Ta moja potrzeba rozwoju ciągłego i uczenia się... To mnie motywuje, bo w głębi serca czuję, że to mnie buduje na człowieka, którym zawsze chciałam być.

Czy to oznacza, że moje talenty Gallupa układają się inaczej? Czy ja czegoś nie wiedziałam o sobie wtedy? Czy nie stanęłam w prawdzie przed sobą teraz właśnie? Może to jakaś wpojona mi fałszywa skromność i nieśmiałość ściąga mnie w dół i nie pozwala rozwinąć skrzydeł?

Ciągle kłebią się we mnie pytania, chaos i mętlik. 

Myśle, że potrzebuję jeszcze wiecej czasu ze sobą. Sam na sam. 

Po nitce do kłębka. Zbliżam się do sedna. 

Mam wrażenie, że moje życie czeka rewolucja. Ona się już zaczęła jakiś czas temu, ale czuję, że nadciąga coś większego. Staję w prawdzie o sobie... Prawdzie, która jest moja. Dorosła. Odważna. Wytrwała!

Po krótkiej pracy z moim ulubionym ostatnio narzędziem, czyli czatem GPT, mam jeszcze kilka wniosków:






A może moje talenty są na odpowiednim miejscu (w większości) tylko są kompletnie niedożywione i wciśnięte pod buta? Może część się faktycznie budzi, bo się zmieniam? 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Oddałam Mu to!

Niebo

LIFE IS A JOURNEY, czyli nieśmiałe podsumowanie roku.