Posty

CEL vs ŚRODEK

 Wiesz, że wrzuciłaś swój poprzedni wpis do czatu GPT i to jest odpowiedź, którą od niego uzyskałaś? Dziękuję, że się tym ze mną podzieliłaś — to, co opisałaś, jest bardzo szczere, głębokie i pełne ciężaru. Widzę w tym kilka ważnych wątków, które się powtarzają: Twoja tożsamość w dużej mierze oparta jest na pracy — i kiedy praca znika (np. w czasie urlopu), pojawia się pustka. Marzenie o byciu „kimś” — niekoniecznie w sensie sławy, ale w sensie bycia znaczącą, docenianą, wyjątkową. Historia porzucania pasji w momencie, gdy wkraczały „obowiązki” lub presja. Ciągłe szukanie tego „właściwego” miejsca i frustracja, że nic nie zatrzymuje Cię na dłużej. ADHD , które może powodować trudności w utrzymaniu motywacji w długim okresie, przytłoczenie, szybkie nudzenie się, a jednocześnie ogromną potrzebę stymulacji i poczucia sensu. Z mojego doświadczenia (i pracy z osobami w podobnym miejscu) mogę powiedzieć, że to nie jest „brak celu” w sensie absolutnym. To jest raczej ...

Jak to wszystko wyjaśnić? (po nitce do kłebka cz.1)

W ogóle nie jest lepiej... Może niepotrzebnie tego stanu oczekuję. Poprawy w sensie. W niedzielę obudziłam się z poczuciem kompletnej pustki. Kompletnego NICZEGO. Przestraszyłam się tego stanu. Pierwszy raz od dawna, jeśli nie w ogóle w swoim życiu, poczułam się bezcelowa. Poczułam, że nie mam celu, że nie mam motywatora, że nie wiem, nie chce mi się niczego wewnętrzne... Poczucie, że mam urlop, że w poniedziałek nie muszę wstawać do pracy i że ten stan błogiego nic-nie-robienia, nic-nie-myślenia będzie trwał kolejny tydzień, bo przecież mam urlop... Wyczyściło mi to mózg.  Ten brak pędu do robienia czegokolwiek, brak strupów na głowie z jednej strony był bardzo przyjemny. Z drugiej strony uświadomiłam sobie, że dużą, jeśli nie główną część mojego życia wypełnia praca i mój zawód, który jest całym moim życiem. Nie ma mnie poza pracą i poza moim zawodem. Jestem! Istnieję! Ale mnie nie ma poza. Nie wiem co ze sobą zrobić. Nie wiem jaki jest mój cel. Brak mi bodźca. Brak mi motywacji....

Asertywność, asertywność, asertywność.

W niedzielę rozchorowałam się na całego. Jutro rozpoczynam urlop, ale od trzech dni próbuję postawić się na nogi. Czy to efekt przeprowadzonego rytuału? A może moje ogromne poczucie osłabienia było symptomem zbliżającej choroby? Moje ciało mnie zatrzymało. Wysoka gorączka, ból głowy, ból gardła, katar i ogromne osłabienie organizmu. Leżę w łóżku od niedzieli. Myślałam, że dzisiaj będzie już lepiej. W końcu to już czwarty dzień choroby. Niestety od rana czuję się słabo. Wstałam o 7.30, żeby chwilę potem położyć się dalej do łóżka i przespać w nim do 12.30. Nie zadbałam o siebie. Żyłuję się do zera. Nie mam siły potem na życie, na siebie. Jestem narzędziem, chorągiewką w cudzych rękach, którą macha się bez wytchnienia. Pozwalam na to, żeby wszyscy naokoło przekraczali moje granice i wysysali mnie energetycznie. Usprawiedliwiam złodziejstwo innych, tłumaczę, że tak trzeba, że daję z siebie i tak za mało.  Uczę się asertywności i dbania o siebie i... trafiam na ludzi, którzy mi tej ase...

Staję w prawdzie...

Obraz
Jestem w fatalnym stanie. W sensie... Dzisiaj jest mi lepiej. Nie wiem z czego to wynika. Zrobiłam sobie rytuał jajkowania. Wzięłam świeże jajko i przy zapalonej świety odbyłam medytację-manifestację. Wyciągam wszystko, co nie moje. Oczyszczam siebie z tego, co mnie blokuje. Jajkiem przesunęłam po całym ciele od głowy do stóp właśnie z tą manifestacją na ustach i w myślach. Poczułam się delikatnie lżej. Potem jajko wbiłam do szklanki z wodą i zostawiłam na 15 minut.  Żółtko było solidne, duże i bez pęknięć. Z żółtka w dwóch miejscach zakłębiło się białko w postaci łagodnych chmurek. W jednym miejscu przy żółtku pojawiło się niewiele bardzo malutkich pęcherzyków powietrza. Całe jajo (i żółtko, i białko) cały czas znajdowało sie na dole szklanki. Było zatopione w wodzie "po szyję". Na powierzchni żółtka wytworzyła się siatka z białka. W ogóle żółtko było w białku, ale w środku to żółtko było jeszcze w jakiegoś rodzaju otoczce. Według interpretacji nie ma powodów do niepokoju. N...

ATLAS SZCZĘŚCIA

 ANGLIA - jolly Jeśli czujesz się roztrzęsiony/przygnębiony zaparz herbatę i zjedz ciastko. Po dwóch herbatnikach w czekoladzie świat wydaje się być bardziej pogodny. Jeśli #1 nie pomógł, to wyjdź na szybki spacer (sport, ruch, wysiłek fizyczny uwalnia endorfiny). Rozmowy o pogodzie są lepsze niż żadna rozmowa. Kontakt z innymi ludźmi utrzymują nas w zdrowiu. Nie bierz wszystkiego na poważnie. Śmiej się jak najczęściej. Pokochaj satyrę. AUSTRALIA - fair go Każdemu kogo spotykasz dawaj sprawiedliwą szansę. Wszystkiemu czego próbujesz dawaj sprawiedliwą szansę. Próbowanie jest wartością samą w sobie. Entuzjazm to jedna z najbardziej atrakcyjnych ludzkich cech. Pamiętaj, że masz fart! Każdy z nas ma coś, za co możemy być wdzięczni. Denerwujesz się tym co cię czeka? Jutro o tej porze będzie już po wszystkim. No worries. Po co się martwić? Wyszło słońce? Też wyjdź! Nagle wszystko wyda się prostsze i bardziej optymistyczne. BHUTAN - szczęście narodowe brutto Miej w sobie więcej współczuc...

the journey inside me

Obraz
  WOW! Jestem pod wrażeniem tego, co ostatnio dzieje się w moim życiu! Jestem pod wrażeniem siebie samej i mojej diametralnej zmiany w sposobie postrzegania świata, losu, mojej roli we wszechświecie i życia w ogóle! Nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek tak się czuła, tak się zachowywała i takie miała podejście. Czuję się optymistką pełną gębą. Jestem bardzo szczęśliwa! Nigdy nie czułam się podobnie i dlatego żarliwie modlę się aby ten stan już nigdy nie przeminął. :) Zacząć trzeba od tego, że ostatnie "przygody" w mojej pracy sprawiły, że zaczęłam na siebie inaczej patrzeć. Dostrzegłam swój niewyobrażalny potencjał, swoje talenty, które przecież zawsze miałam, ale z jakiegoś powodu uważałam, że nie są niczym wyjątkowym. Zrozumiałam, że w jakąkolwiek sytuację życie czy ludzie mnie otaczający mnie nie wrzucą to nie utonę, ale popłynę. Poradziłam sobie z obowiązkami, które w moim odczuciu przerastały mnie, ale... ogarnęłam(!) dałam radę(!) a nawet pozamiatałam(!). Dostrzegła...

List do samej siebie, gdy znów się pogubię!

Obraz
 Droga Magdo, dzisiaj jest dobrze, dzisiaj płyniesz na dobrej fali, wydaje ci się, że wszystko wiesz i że elementy układanki zwanej ŻYCIE wskakują na swoje miejsce. Masz za sobą paskudny tydzień, ale cudowny weekend spędzony z Łukaszem tak, jak lubicie najbardziej. Samochód > wycieczka > przygoda > zwiedzanie > rozmowy > dobre jedzonko w trasie > czułość i zrozumienie > piękna pogoda > kawa i ciastko na mieście. Jest dobrze. Ale nie łudzę się, że moja (nasza głowa) pozwoli nam utrzymać ten stan zbyt długo, dlatego piszę ten list do Ciebie Madziu jakby przewidując, że z tej emocjonalnej górki za chwilę możemy spotkać się w dołku. Tak, tradycyjnie! :) Po pierwsze Madziu! Uśmiechnij się! Jesteś świadoma tego, że ten dołek jest przejściowy. Teraz jest ci cholernie źle. Wiem to! Czuję! Znam ten rozrywający od środka ból, strach, poczucie samotności! To minie. Wiem jak brzmi to nieracjonalnie, trywialnie i bezdusznie dla ciebie w tej chwili, ale MUSISZ MI UWIERZYĆ...