Posty

Wyświetlanie postów z 2020

The Good Place. "What we owe to each other".

Obraz
Wczoraj skończyliśmy oglądać 4. sezon serialu "The Good Place". I pomyśleć, że Łukasz zaproponował go do oglądnięcia po mojej prośbie: "Znajdź coś lekkiego i przyjemnego, żebyśmy się mogli pośmiać". I... śmialiśmy się... Wiele razy. Jednak po oglądnięciu ostatniego odcinka myślę, że obok śmiechu serial ten wycisnął z nas również łzy wzruszenia. Nie tylko z powodu samego końca przygód Eleanor, Chidiego, Tahani, Jasona oraz Micheala i Janet, ale również z powodu prawd dotyczących tematyki egzystencjalnej, moralności, etyki, naszego "ja" w społeczeństwie, odpowiedzialności za siebie i innych, świat, w którym życiemy, a także przyjaźni i miłości.  Serial opowiada historię życia pozagrobowego czwórki postaci, która znalazła się w "Dobrym Miejscu". Każdy z bohaterów zostanie ze mną na długo, jeśli nie powiedzieć, że na zawsze. Cieszę się, że natknęłam się na ten serial, bo mnóstwo w nim myśli, sentencji, spostrzeżeń, które pewnie same z siebie nigdy by

Niebo

Jednorazowy akt oddania się Bogu nie załatwia sprawy ludzkiego samopoczucia raz na zawsze. Nadal możesz być człowiekiem zagubionym, który tylko na chwilę zasłonił oczy udając, że wszystko jest w porządku. Budując życie na skale Bóg nie obiecuje, że burza nie nadejdzie, a jedynie mówi o tym, że łatwiej nam będzie ją znieść.  We współczesnym świecie bardzo trudno jest pozostać na ścieżce, która prowadzi nas ku temu, co dobre dla nas. Ciągle jesteśmy rozpraszani codziennością i jej aspektami. Zarabianiem pieniędzy, zakupami, ludzkimi potrzebami, kontaktem z najbliższymi, światem kreowanym przez konsumpcjonizm i media. Człowiek XXI wieku, który się w tym wszystkim nie odnajduje, który łatwo traci kontakt ze swoim wewnętrznym "ja" ciągle jest rozpraszany zewnętrznymi bodźcami, które ani trochę go nie uszczęśliwiają. Uzmysłowiłam sobie, że takie lawirowanie pomiędzy światem wnętrza, a zewnętrzem nie jest darem. Z tym problemem walczy ogromna ilość ludzi. Pewnie nawet nie zdaję sobi

Oddałam Mu to!

Stało się ze mną coś, czego nie potrafię wytłumaczyć. Coś, co już było rozpoczęte, ale co świadomie odrzuciłam na rzecz codziennego życia i pozornej samodzielności. Doznałam oświecenia, zrozumiałam to, o czym słyszałam, ale czego pojąć nie mogłam. * * * * * * * * * * Oddałam Bogu swój czas. Dałam mu swoją modlitwę. Była systematyczna, radosna, długa. Czasem męcząca, odmawiana w pośpiechu, smutku i cierpieniu. Oddałam się Maryi. Przemodliłam wszystkie swoje pragnienia i potrzeby. I chociaż modliłam się w różnych intencjach (a zwłaszcza tej jednej - najbardziej palącej) zrozumiałam słowa św. Jakuba: "Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz."  Ta modlitwa, która trwa w moim życiu od 13 maja ma ogromny wpływ na mnie samą. Nagle uświadomiłam sobie, że jest jak jest nie dlatego, że nie mogę otrzymać tych łask, ale dlatego, że nie jestem na nie gotowa. Nie jestem gotowa aby to wszystko osiągnąć . Jestem cz